Muszę się do czegoś przyznać. Nie obchodzę Halloween. Z tego samego powodu, z którego nie obchodzę Dnia Świętego Patryka czy Chińskiego Nowego Roku. Nie moja kultura, nie moja bajka. Ale, jako że wśród znajomych uchodzę za „tego, co to się zna na filmach”, bywam pytany o najlepsze filmy na Halloween. I trzeba przyznać, że powstało wiele wartościowych produkcji, które mogą uświetnić wam ten wieczór. Jeśli więc Halloween ma być pretekstem, by obcować z dobrym kinem, to trudno być przeciw.
1. Halloween
2. Miasteczko Halloween
3. Drakula
4. Młody Frankenstein
5. ParaNorman
6. Krzyk
7. Van Helsing
8. Hotel Transylwania
9. Rodzina Addamsów
10. Gnijąca panna młoda
1. Halloween
Nie udawajcie, że nie wiedzieliście, że to się znajdzie na samym początku listy! Film pod takim tytułem? Tak być po prostu musiało.
A czemu to takie dobre na pełen grozy halloweenowy wieczór? Naprawdę pytacie? Opowieść o psychopatycznym mordercy, który w Halloween szlachtuje nastolatki i gania z nożem za biedną Jamie Lee Curtis na pewno nie pozwoli wam spać spokojnie. Ja za każdym razem, gdy odzywa się kultowa melodyjka z tego filmu, zaczynam czuć dziwny niepokój i nerwowo rozglądać się, czy ktoś aby za mną nie stoi.
2. Miasteczko Halloween
A tu coś dla fanów animowanych musicali. Właściwie ten film, zrealizowany w technice poklatkowej, to takie „dwa w jednym”, bo możecie go sobie puścić na Halloween albo Boże Narodzenie, jak wam będzie pasować. Praktyczne, prawda?
Jeśli ktoś się zastanawiał, gdzie te wszystkie straszące w Halloween wiedźmy, szkielety, wampiry i potwory podziewają się przez resztę roku, to teraz się dowie, że mają swoje miasteczko. A film opowiada o tym, jak owe upiorne kreatury postanawiają tym razem wyjątkowo zorganizować… Boże Narodzenie. Co może z tego wyniknąć? No jasne, że wiele nieporozumień i… dobrej zabawy (dla widza, oczywiście, bo na pewno nie dla bohaterów filmu).
3. Drakula
Halloween bez księcia wampirów? Wolne żarty! Oczywiście, że Drakula musi się pojawić. A skoro tak, to najlepiej w tej najbardziej znanej i klasycznej wersji – mowa oczywiście o filmie Francisa Forda Coppoli z 1992 roku.
Czemu akurat tę ekranizację polecam? Dwa powody. Po pierwsze, nader wiernie trzyma się to książki. Poza lekkim rozbudowaniem relacji naszego tytułowego wampira i Miny nie ma tu żadnych udziwnień i innych produktów wyobraźni scenarzystów, jak to się nieraz zdarza w innych filmowych wersjach tej historii.
A po drugie, obsada jest iście gwiazdorska. No owszem, będziecie musieli jakoś przetrawić drewnianego jak zwykle Keanu Reevesa, ale dla Garego Oldmana w tytułowej roli chyba warto się trochę poświęcić? A oprócz niego są tu jeszcze Anthony Hopkins i Winona Ryder (Monica Bellucci też się pojawia, wprawdzie tylko na jakieś dwie minuty, ale panowie i tak będą zadowoleni, zapewniam).
4. Młody Frankenstein
Skoro już mowa o Drakuli, to oczywiste, że trzeba też w ten wieczór zaprosić do domu Frankensteina. Jak mogłoby się bez tego obyć? Ale którą filmową wersję tu polecić? Na pewno nie tę z 1994 – De Niro jako potwór to jeszcze daje radę, ale Branagh nie pasuje do roli doktora Frankensteina zupełnie.
A zatem zdecydowałem się polecić wersję nietypową. Panie i panowie, oto „Młody Frankenstein” w komediowym wydaniu Mela Brooksa. Nie muszę chyba tłumaczyć, czemu to warte waszej uwagi? Widzieliście „Robin Hooda: Facetów w rajtuzach”? No właśnie. Można skonać ze śmiechu, prawda? Koniecznie więc musicie też zobaczyć, jak Brooks sobie poradził, biorąc na warsztat „Frankensteina”.
I może poczujecie się raźniej w tę mroczną halloweenową noc. Zdradzę wam pewien sekret – ze strachami najlepiej walczyć śmiechem.
5. ParaNorman
Chłopak rozmawiający z umarłymi + inwazja zombie na małe miasteczko? Nie wiem jak wy, ale ja biorę w ciemno!
No dobrze, szczerze mówiąc, to przez większość czasu „ParaNorman” nie rzucał mnie na kolana. Ot, taka lekka i przyjemna animowana komedyjka, nabijająca się ze schematów wszelkich filmów spod znaku „Nocy żywych trupów”. Ale potem przyszedł finał. Głęboki, pełen emocji i swoistego smutnego piękna. I ten właśnie finał wzniósł nagle cały film o poziom wyżej. Warto się samemu przekonać!
6. Krzyk
Jak już uporacie się z tymi wszystkimi slasherami, w których psychopatyczni mordercy z nożem w ręce szlachtują nastolatki, koniecznie rzućcie okiem na „Krzyk” Wesa Cravena, w którym… nastolatki są szlachtowane przez mordercę z nożem w ręce. No dobrze, dobrze, fabuła jak ze stu innych filmów tego typu, zgadza się. Ale „Krzyk jest jedyny w swoim rodzaju, bo bierze pod lupę schematy takich filmów, wyśmiewa je i przerabia po swojemu.
A przy tym, mimo że to film zrealizowany z przymrużeniem oka, nie wyrzeka się swych horrorowych korzeni i serwuje solidną dawkę jak najbardziej prawdziwego napięcia i grozy.
Jeśli wam się spodoba… Nie, źle to ująłem. Co znaczy „jeśli”? Przecież to „Krzyk”, do licha! Kiedy się wam spodoba, sięgnijcie też po następne części. Może nie dorównują oryginałowi, ale i tak są niezłe. Zwłaszcza czwórka, która porusza temat dzisiejszej mody na remaki filmowe i robi to po prostu błyskotliwie.
7. Van Helsing
Drakula, potwór Frankensteina i wilkołaki. Wszystko, co najlepsze w klasycznych horrorach, zebrane w jednym filmie? Ano właśnie! Taka kumulacja rzadko się trafia, więc kiedy już pojawia się taka okazja, to obowiązkowo trzeba obejrzeć.
Bohatera, znanego łowcę potworów, możecie kojarzyć z „Drakuli”, ale na zachętę dla pań zdradzę, że zamiast typowego starego profesora, jakiego spodziewałybyście się zobaczyć w tej roli, dostaniecie tym razem zawadiackiego i przystojnego jak zawsze Hugha Jackmanna (panowie zaś zawieszą oko na Kate Beckinsale i wszyscy będą zadowoleni).
8. Hotel Transylwania
A co może być lepszego niż zebranie w jednym filmie Drakuli, Frankensteina i wilkołaków? Już mówię: zebranie w jednym filmie Drakuli, Frankensteina, wilkołaków, mumii, czarownic, niewidzialnego człowieka i w ogóle każdej innej poczwary, jaka się nawinie. A to właśnie robi „Hotel Transylwania”.
Film pokazuje nam, co robią te wszystkie potwory, kiedy chcą odpocząć z dala od… ludzi. Przypadkiem jednak na ich zjazd trafia człowiek. I tu zaczyna się szalona jazda. Film pędzi na pełnym gazie i nigdy nie ustaje w serwowaniu kolejnych zwariowanych gagów.
9. Rodzina Addamsów
To już klasyka czarnej komedii. Zaproście do siebie w Halloween tę najbardziej upiorną filmową rodzinkę, a nie będziecie żałować. Gomez, Morticia, ich stale igrające ze śmiercią dzieciaki, lokaj przywodzący na myśl potwora Frankensteina, czy… ręka, pełniąca rolę domowego zwierzątka – ta ekipa rozbawi waz do łez. Znakomity czarny humor wylewa się z ekranu wiadrami.
10. Gnijąca panna młoda
Nasz młody bohater przypadkiem oświadcza się od dawna nieżyjącej pannie i zostaje zmuszony udać się z nią do krainy zmarłych jako jej narzeczony. Oryginalne? A jakże!
W tym filmie znany z wyobraźni Tim Burton zaserwował nam wizję krainy umarłych, jakiej jeszcze nie było. Kolorową, energiczną i rozśpiewaną. W zasadzie największymi sztywniakami są w tym filmie ci, którzy jeszcze żyją. Zmarli mają styl i wiedzą, jak się dobrze zabawić, co udziela się i widzowi. Jeżeli tak ma to wyglądać, to aż by się niemal chciało już wskoczyć do grobu.
Zgadzam się ze wszystkimi propozycjami z tej listy. Bardzo lubię wymienione tutaj filmy Burtona. Jeszcze bym dodała „Sok z żuka”, ma świetny, halloweenowy klimat.